Info

avatar Cześć, Jestem DaruS. Tego bloga prowadzę od 17 maja 2008r. W tym czasie przejechałem tylko 31382.56 kilometrów, z czego 11267.31 w terenie.
Follow me on Strava

2025
baton rowerowy bikestats.pl

-----Archiwum-----
2008
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2018
button stats bikestats.pl
2019
button stats bikestats.pl
2020
button stats bikestats.pl
2021
button stats bikestats.pl
2022
button stats bikestats.pl
2023
button stats bikestats.pl
2024
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

  • DST 32.88km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:57
  • VAVG 16.86km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

19-07-2011

Wtorek, 19 lipca 2011 · dodano: 19.07.2011 | Komentarze 3

Dom > Praca > Dom

Dom > (z Karolem po mieście) > Dom




  • DST 170.97km
  • Teren 30.00km
  • Czas 09:02
  • VAVG 18.93km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

W ucieczce przed Bartkiem

Piątek, 15 lipca 2011 · dodano: 16.07.2011 | Komentarze 1

Budzik zadzwonił o 4:00, wstałem, leniwie spakowałem sakwy, Łukasz kontrolnie zadzwonił o 4:20 i był bardzo zdziwiony tym, ze jeszcze nie śpię.
Umówiliśmy się o 5:00 na stacji za mostem, spóźniłem się kilka minut... no cóż chyba pierwszy raz w życiu to nie ja czekałem :P.
Ruszyliśmy ok 5:30 przejeżdżając koło Wioli, mieliśmy ją zamiar obudzić, było ok 6:00, ale stwierdziliśmy 'toż niech 'se' dziewczyna pośpi' i pojechaliśmy dalej.

W Cierpickim lesie jechaliśmy bardzo ciekawą drogą wojewódzką, która na mapie była oznaczona jako leśna ścieżka, a przy skrajni drogi dumnie wisiała żółta tabliczka z numerem drogi.

Jechaliśmy, jechaliśmy, pogoda była coraz to ładniejsza, mijaliśmy mnóstwo kopalni piasku i żwiru. (Tutaj pozdrowienia dla kierowcy białej SCANI z wanną, który skutecznie zepchnął mnie na pobocze, fundując mi jednocześnie kąpiel błotną). Łukaszowi porąbała się droga, i nadrobiliśmy jakieś 20km, po wielkich bojach, dojechaliśmy wreszcie do Wenecji a potem do Biskupina





Zostaliśmy 'na siłę' zaproszeni do baru na obiad, który może i najgorszy nie był, ale fantastyczną bombą smakową również to nie było... ale przynajmniej obsługa sympatyczna. Szybkie zakupy w sklepie i 'dzida' do Nakła n.N. Oczywiście zabłądziliśmy po raz drugi nadrabiając kolejne 20km, jednak nie ma to jak etatowy 'genialny kartograf'. Mieliśmy presje czasową, bo o 18:45 mieliśmy pociąg do Bydgoszczy, który przyjechał grubo po 19. Pociągiem do Bydgoszczy, mieliśmy zamiar z Bydgoszczy dojechać jeszcze do Torunia, ale ani mięśnie, ani tyłki nam na to nie pozwoliły, a szklak Bydgoszcz > Toruń nie zachęca do pokonywania go po zmroku.
W domu zameldowałem się około 22:00

Jak po każdej większej wyprawie przychodzi czas na pozdrowienia i podziękowania:
- Pozdrawiam moją ukochaną, która zażyczyła sobie dedykowaną fotkę z Biskupina (jw), a o której myśl pomagała mi przetrwać każdy kryzys
- Wiolę, której nie chcieliśmy obudzić, a którą wspomniałem przejeżdżając przez Łochowo
- Genialnego Kartografa - bo tylko on wyjedzie zawsze tam gdzie trzeba, choćby po śladach ciągnika
- Moją mamę, która jednak do mnie zadzwoniła ^^
- Ciebie drogi czytelniku, że dotrwałeś aż do tego momentu moich wypocin.

---
39,5(3)%


Kategoria >100km


  • DST 51.02km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:20
  • VAVG 21.87km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Miejsce kultu

Poniedziałek, 27 czerwca 2011 · dodano: 28.06.2011 | Komentarze 0

Standardowa wycieczka do miejsca kultu.

-----
33,8(3)%




  • DST 39.19km
  • Teren 15.00km
  • Czas 02:12
  • VAVG 17.81km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Praca

Poniedziałek, 13 czerwca 2011 · dodano: 13.06.2011 | Komentarze 4

Dom > Praca > Dom

Dom > Przysiek > Port Drzewny przez najgorsze chaszcze > Wschodnia > Bulwar > pl. Rapackiego > Dom

Ja wiem, że Bartek chciał mnie zgubić na szlaku pieszym, ale Łukasz dziś przebił wszystko...




  • DST 47.45km
  • Teren 20.00km
  • Czas 02:07
  • VAVG 22.42km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

12-06-2011

Niedziela, 12 czerwca 2011 · dodano: 12.06.2011 | Komentarze 0

Toruń > Chełmża
dtd 1:06

Chełmża > Toruń
dtd 1:01

Odbuduję formę, to da się w mniej niż godzinę ;)
I to jest mój taki mały cel.

-----
30,8(3)%




  • DST 60.19km
  • Teren 10.00km
  • Czas 03:16
  • VAVG 18.43km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

11-06-2011

Sobota, 11 czerwca 2011 · dodano: 11.06.2011 | Komentarze 0

1/Toruń > Chełmża
2/Z moją Ukochaną,
3/Chełmża > Toruń,




  • DST 9.69km
  • Teren 1.00km
  • Czas 00:28
  • VAVG 20.76km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

praca

Wtorek, 7 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 2

Praca




  • DST 21.14km
  • Teren 8.00km
  • Czas 01:01
  • VAVG 20.79km/h
  • Aktywność Jazda na rowerze

06-06-2011

Poniedziałek, 6 czerwca 2011 · dodano: 07.06.2011 | Komentarze 0

Z Łukaszem Barbarka




  • DST 138.75km
  • Teren 10.00km
  • Czas 07:54
  • VAVG 17.56km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Highway to HELL

Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 03.05.2011 | Komentarze 0

Highway to HELL
Zebraliśmy się tłumnie w ilości sztuk 3ch, razem z Łukaszem i Bartkiem kilka minut po godzinie 18 na dworcu Toruń Główny. Szybka naprawa bagażnika Bartka metodą 'na druta', zakup biletów i tak rozpętało się wspomniane w tytule piekło.
Wcisnęliśmy się do pociągu, wepchnęliśmy do przedziału, ustawiliśmy majestatyczną konstrukcję z rowerów, dokładnie pospinaliśmy pasami, wyglądało to mniej więcej tak.





Dodajmy, że pociąg ten nie miał specjalnego przedziału dla rowerów. Niestety mimo to, kiedy przyszedł pan konduktor nie zareagował na to zbyt pozytywnie i na następnej stacji musieliśmy wynosić się na koniec składu.
Po kilku godzinach byliśmy już na miejscu.



Ruszyliśmy o 0:00 dnia 2.05.2011
Plan był ambitny, pojechać z Gdyni na Hel i wrócić rowerami do Torunia (350km w 24h) Tak więc jedziemy...
Jedziemy, jedziemy, jedziemy. Wieje coraz większy wiatr, jest ciemno, zimno, do domu daleko, niedospanie daje znać już po pierwszej godzinie kręcenia.
Mamy duże opóźnienie, dlatego dojeżdżamy do Jastarni i rezygnujemy z Helu, w drodze powrotnej zaczęło mnie znów boleć prawe kolano i to było dla mnie mój własny HELL.
Cóż zatrzymaliśmy się na kilku plażach, ponieważ moja ukochana zażyczyła sobie muszelkę, a jedyna jaką szło znaleźć na półwyspie była taka:



Ale w Pucku udało mi się nazbierać kilka ładnych ( z czego do domu dojechały całe 4 całe)
Resztkami sił doczołgaliśmy się do Gdyni i musieliśmy wrócić pociągiem bo co jak co ale w takich warunkach dalsze jechanie nie miało sensu. Wróciliśmy pociągiem, daliśmy ciała...



Ale przynajmniej próbowaliśmy.
I dokonamy tego ... o ile lekarz pozwoli mi jeszcze kiedyś wsiąść na rower...



Pozdrowienia:
Pragnę w tym miejscu pozdrowić:
-Panią z przedziału, która ustąpiła nam miejsca widząc nasz 'bagaż'
-Pana złomiarza, który wyprzedzał nas na półwyspie podczas 'sikprzerwy'
-'Podrzędnego menela', który śmignął obok na rowerze marki Romet na moje oko rocznik 82' kiedy ja tamowałem krwotok z nosa
-Pana na składaku na ulicy Morskiej w Gdyni
-Bikerów jadących do Warszawy, którzy pomogli nam się wypakować i pilnować naszego sprzętu
- I wreszcie szanownego Kur*a Pana Chu*a kolarza, który tak spiął swój złom, że żeby wyciągnąć rowery musieliśmy przestawić 9 innych a zamiast pomóc stał i się gapił. (p.s. Łukasz spokojnie)

Ślad trasy i różnica wysokości:



----
26,2%


Kategoria >100km


  • DST 28.78km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 16.60km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

boląca rozgrzewka

Niedziela, 1 maja 2011 · dodano: 03.05.2011 | Komentarze 0

Mieliśmy zrobić Lubicz przed wyjazdem na Hel, ale z powodu mojej kontuzji kolana dojechaliśmy tylko kawałek i stwierdziliśmy, że nie będziemy go przeciążać i wróciliśmy do domu.