Info

avatar Cześć, Jestem DaruS. Tego bloga prowadzę od 17 maja 2008r. W tym czasie przejechałem tylko 30686.69 kilometrów, z czego 10863.98 w terenie.

2024
baton rowerowy bikestats.pl

-----Archiwum-----
2008
button stats bikestats.pl
2009
button stats bikestats.pl
2010
button stats bikestats.pl
2011
button stats bikestats.pl
2012
button stats bikestats.pl
2013
button stats bikestats.pl
2014
button stats bikestats.pl
2015
button stats bikestats.pl
2016
button stats bikestats.pl
2017
button stats bikestats.pl
2018
button stats bikestats.pl
2019
button stats bikestats.pl
2020
button stats bikestats.pl
2021
button stats bikestats.pl
2022
button stats bikestats.pl
2023
button stats bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w miesiącu

Maj, 2011

Dystans całkowity:167.53 km (w terenie 12.00 km; 7.16%)
Czas w ruchu:09:38
Średnia prędkość:17.39 km/h
Liczba aktywności:2
Średnio na aktywność:83.77 km i 4h 49m
Więcej statystyk
  • DST 138.75km
  • Teren 10.00km
  • Czas 07:54
  • VAVG 17.56km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

Highway to HELL

Poniedziałek, 2 maja 2011 · dodano: 03.05.2011 | Komentarze 0

Highway to HELL
Zebraliśmy się tłumnie w ilości sztuk 3ch, razem z Łukaszem i Bartkiem kilka minut po godzinie 18 na dworcu Toruń Główny. Szybka naprawa bagażnika Bartka metodą 'na druta', zakup biletów i tak rozpętało się wspomniane w tytule piekło.
Wcisnęliśmy się do pociągu, wepchnęliśmy do przedziału, ustawiliśmy majestatyczną konstrukcję z rowerów, dokładnie pospinaliśmy pasami, wyglądało to mniej więcej tak.





Dodajmy, że pociąg ten nie miał specjalnego przedziału dla rowerów. Niestety mimo to, kiedy przyszedł pan konduktor nie zareagował na to zbyt pozytywnie i na następnej stacji musieliśmy wynosić się na koniec składu.
Po kilku godzinach byliśmy już na miejscu.



Ruszyliśmy o 0:00 dnia 2.05.2011
Plan był ambitny, pojechać z Gdyni na Hel i wrócić rowerami do Torunia (350km w 24h) Tak więc jedziemy...
Jedziemy, jedziemy, jedziemy. Wieje coraz większy wiatr, jest ciemno, zimno, do domu daleko, niedospanie daje znać już po pierwszej godzinie kręcenia.
Mamy duże opóźnienie, dlatego dojeżdżamy do Jastarni i rezygnujemy z Helu, w drodze powrotnej zaczęło mnie znów boleć prawe kolano i to było dla mnie mój własny HELL.
Cóż zatrzymaliśmy się na kilku plażach, ponieważ moja ukochana zażyczyła sobie muszelkę, a jedyna jaką szło znaleźć na półwyspie była taka:



Ale w Pucku udało mi się nazbierać kilka ładnych ( z czego do domu dojechały całe 4 całe)
Resztkami sił doczołgaliśmy się do Gdyni i musieliśmy wrócić pociągiem bo co jak co ale w takich warunkach dalsze jechanie nie miało sensu. Wróciliśmy pociągiem, daliśmy ciała...



Ale przynajmniej próbowaliśmy.
I dokonamy tego ... o ile lekarz pozwoli mi jeszcze kiedyś wsiąść na rower...



Pozdrowienia:
Pragnę w tym miejscu pozdrowić:
-Panią z przedziału, która ustąpiła nam miejsca widząc nasz 'bagaż'
-Pana złomiarza, który wyprzedzał nas na półwyspie podczas 'sikprzerwy'
-'Podrzędnego menela', który śmignął obok na rowerze marki Romet na moje oko rocznik 82' kiedy ja tamowałem krwotok z nosa
-Pana na składaku na ulicy Morskiej w Gdyni
-Bikerów jadących do Warszawy, którzy pomogli nam się wypakować i pilnować naszego sprzętu
- I wreszcie szanownego Kur*a Pana Chu*a kolarza, który tak spiął swój złom, że żeby wyciągnąć rowery musieliśmy przestawić 9 innych a zamiast pomóc stał i się gapił. (p.s. Łukasz spokojnie)

Ślad trasy i różnica wysokości:



----
26,2%


Kategoria >100km


  • DST 28.78km
  • Teren 2.00km
  • Czas 01:44
  • VAVG 16.60km/h
  • Sprzęt Trek 4300
  • Aktywność Jazda na rowerze

boląca rozgrzewka

Niedziela, 1 maja 2011 · dodano: 03.05.2011 | Komentarze 0

Mieliśmy zrobić Lubicz przed wyjazdem na Hel, ale z powodu mojej kontuzji kolana dojechaliśmy tylko kawałek i stwierdziliśmy, że nie będziemy go przeciążać i wróciliśmy do domu.